Zalewajka mahakamska. Kto czytał „Sezon Burz” Andrzeja Sapkowskiego ten wie. To po prostu trzeba spróbować i to koniecznie. Najlepsza zupa, jaką do tej pory zrobiłam i jadłam. Ach ten smak, zapach, aromat. Króluje na naszym stole nie tylko od święta. Za każdym razem nie możemy się nasycić jej smakiem. Zachwyca nie tylko nas, ale również naszych gości. Zalewajka proste danie a tyle radości.
Podaje przepis w formie cytatu :
„Jeśli zalewajkę mahakamską uczynić, to tym sposobem: jeśli latem, kurek, jeśli jesienią, gąsek zielonych nazbieraj. Jeślić zimą albo na przedwiośniu wypadło, weźmij grzybów suszonych przygarść sporą. W garnuszku wodą zalej, mocz przez noc, rankiem posól, pół cebuli wrzuć, gotuj. Odcedź, ale wywaru nie zmarnuj, zlej go w naczynie, ino baczenie miej, by bez piachu, któren niechybnie na dnie garnuszka osiadł był. Kartofli ugotuj, w kostkę pokrój. Weź boczku tłustego bogato, porżnij, przesmaż. Cebuli narżnij w półtalarki, w tłuszczu z boczku wytopionym smaż tęgo, aż się prawie przypali. Weźmij sagan wielki, wrzuć weń wszystko, a i o grzybach pokrojonych nie zapomnij. Zalej grzybnym wywarem, wody dodaj, ile trza, zalej wedle smaku zakwasem żurowym – jak taki zakwas uczynić, w inszym miejscu przepis jest. Zagotuj, solą, pieprzem i majerankiem przypraw wedle upodobania i chęci. Słoniną topioną okraś. Śmietaną zabielić, kwestia gustu, ale bacz: to wbrew naszej krasnoludzkiej tradycji, to na ludzką modłę, zalewajkę śmietaną zabielać.”