Kiszona marchewka – dlaczego nie ? Kisimy ogórki, kapustę, kalafiora, buraki to możemy i marchewkę. Pomysł podsunęła mi mama, dowiedziała się od znajomej, że dzieci uwielbiają kiszoną marchewkę. Wiecie co – to prawda ! Po ukiszeniu dałam spróbować młodemu, który marchewki nie lubi. Zjadł i to kilka plasterków, po czym orzekł, dobre to było 🙂 To najlepsza recenzja. Poza tym kiszonki to samo zdrowie, szczególnie w okresie zimowym. Zawierają kwas mlekowy, mnóstwo witamin i minerałów. Kiszoną marchewkę możemy podać jako surówkę do obiadu, może być również dodatkiem do kanapek. A najlepiej smakuje wprost ze słoika. Moja ma 5 dni jest jeszcze chrupiąca ale już ukiszona. Koniecznie wypróbujcie.
500g marchewki
1,5 litra wody
1 łyżka soli kamiennej
4 ziela angielskie
2 liście laurowe
1,5 cm chrzanu
1,5 cm imbiru
4 ząbki czosnku w łupinkach
10 ziaren pieprzu
4 małe lub 2 duże koszyczki kopru
Marchew myjemy, skrobiemy/obieramy następnie szatkujemy na cienkie plasterki. Imbir i chrzan obieramy, płuczemy i kroimy w półtalarki. Koper płuczemy.
Do wyparzonego słoika / w moim przypadku dwóch / wkładamy koszyczek i na przemian marchew z przyprawami, chrzanem i imbirem. Na końcu koper. Chłodnym roztworem wody z solą zalewamy marchew. Przykrywamy talerzykiem z obciążeniem, odstawiamy na 5 – 7 dni. Po ukiszeniu przechowujemy w lodówce w zamkniętym słoju. Jest tak pyszna, że długo w tej lodówce nie postoi 😉